Czy wiesz, że Twoje lustro Cię okłamuje?

Wszędzie wszyscy do znudzenia powtarzają “Nie wiesz kim chcesz zostać? Zostań sobą!” albo moje ulubione “Bądź najlepszą wersją samej siebie”. Współczesny świat tak bardzo podkreśla bycie indywidualnym, każda próba wzorowania się na kimś jest ganiona i piętnowana… Tymczasem sama Coco Chanel powtarzała, że “kopiowanie jest najwyższą formą uznania”…

W filmie “ Concussion” główny bohater, który jest wybitnym lekarzem mówi do swojej współlokatorki, która właśnie przyjechała z Afryki do USA. “ Jeśli nie wiesz jeszcze kim chcesz być, znajdź sobie osobę która Ci imponuje i ją naśladuj”… Oczywiście zawsze najlepiej być sobą, ale co w sytuacji gdy nie wiesz właściwie kim chcesz być i jak chcesz wyglądać? Widzę ile osób właśnie w tym momencie się nastroszyło na to kopiowanie. Ale czy tak naprawdę, to inspirowanie się innymi i kopiowanie z ich stylu tego co nas ujęło nie jest już częścią nas?

Dlatego jeśli chcesz zacząć szukać siebie, najpierw znajdź kogoś kto Ci imponuje swoim stylem i spróbuj się utożsamić. To wiele Ci powie o Tobie. Naśladując czyjś styl poczujesz ile tak naprawdę chcesz z niego czerpać. Ile w tym jest Ciebie, a ile kogoś zupełnie innego. Granica tej inspiracji wyznaczy się sama w zupełnie naturalny sposób. To pierwszy fantastyczny krok do odnalezienia swojego indywidualnego stylu. Jednak zanim zaczniesz go szukać warto dowiedzieć się kilka rzeczy na temat tego jak funkcjonuje nasza psychika w temacie wyglądu.

Każdy z nas w mniejszym bądź większym stopniu ma skrzywiony obraz siebie.Tak wiem, jak to brzmi, ale to prawda. Jedni widzą swoje odstające uszy, inni są przekonani, że mają brzydkie kolana, jeszcze inni patrząc w lustro widzą wielki nos i małe oczy. Stąd też taka popularność operacji plastycznych, ale nie w tym rzecz ?

Nikt nie widzi siebie tak doskonale, jak widzą nas inni z boku. Chodź jest to prawda trudna do przełknięcia, to my w środku nie mamy możliwości obserwacji siebie z różnych perspektyw. Dlatego, to jak wydaje nam się, że wyglądamy opiera się głównie na naszych wyobrażeniach. Te wyobrażenia są zbudowane z wielu różnych czynników. Właściwie ile osób tyle różnych puzzli budujących ich obraz siebie. Może nam się wydawać, że mamy wielką twarz, bo zawsze tak wychodzimy na zdjęciach albo, że jesteśmy grubi bo mama w dzieciństwie nam mówiła, że mamy duży brzuch bo jemy za dużo czekolady.

Każdy sam jak się dłużej zastanowi nad sobą znajdzie odpowiedź na to dlaczego postrzega siebie tak czy inaczej. To właśnie jest skrzywiony obraz własnej osoby. I ten chochlik właśnie, siedzi też w lustrze. Pamiętacie program Goka Vana, który ubierał Brytyjki? On zawsze kazał im się przyporządkować z figurą pomiędzy innymi kobietami, które pokazywał na zdjęciu. Każda kobieta, której zadał to zadanie, pokazywała siebie w zupełnie innym miejscu, niż realnie powinna się znaleźć. Nie wynikało to z ich braku lustra w domu, ale właśnie z posiadania lustra, któremu warunki dyktował ich skrzywiony obraz siebie. Ten właśnie chochlik bardzo blisko przyjaźni się z naszymi kompleksami, co chyba jest oczywiste. Wtórują sobie nawzajem jeśli się im tylko na to pozwoli. A jak się im pozwoli to potrafią skopać samoocenę solidnie.

Każdy z nas ma też w głowie obraz siebie idealnego, czyli to jacy chcielibyśmy być, co chcielibyśmy osiągnąć, jakie cechy charakteru chcielibyśmy posiadać i też oczywiście jak chcielibyśmy wyglądać. Bez względu na to czy jesteśmy intelektualistami, czy sportowcami, czy kimkolwiek innym, to jak widzimy siebie bądź jak chcielibyśmy widzieć siebie zależy od wielu czynników. W dużej mierze, obraz “siebie idealnego”, który budujemy opiera się na stereotypach lub podziwie. Mówimy tu o stereotypach, w ich dobrym odniesieniu np. Humanista może się kojarzyć z ekscentrycznym mężczyzną w długim płaszczu, który pali drewnianą fajkę. Jeśli taki obraz humanisty ma zakodowany osoba aspirująca do bycia nim, będzie ona dążyć do tego by wyglądać właśnie w taki sposób.

Wynika to z tego, że będzie chciała być postrzegana w taki sposób przez innych, ale przede wszystkim przez siebie. Im bliżej będzie swojego “ja idealnego” tym silniejsze będzie oddziaływanie tego jak wygląda na to jak się zachowuje ale o tym głębiej możecie przeczytać TUTAJ. Drugim aspektem na którym często opiera się budowanie naszego “ja idealnego” jest podziw. Każdy z nas w mniejszym bądź większym stopniu podziwia konkretnych ludzi. Podziwiamy ich za różne rzeczy, a im bliżej jesteśmy aspektu, który u danej osoby podziwiamy tym silniej chcielibyśmy się z tą osobą utożsamiać. Oczywiście na nasze “ja idealne” składa się dużo więcej czynników jak wychowanie, środowisko, marzenia, zainteresowania. Jednak wszystko to łączy się w spójną całość, która intensywnie oddziałuje na to jak wyglądamy.

Ja idealne przegrywa nieraz ze skrzywionym obrazem siebie i kompleksami. Często zdarza się, że nasze “ja idealne” jest bardzo oddalone od naszego “ ja realnego”. Profesor Tory Higgins, który stworzył to właśnie rozróżnienie udowodnił w swoich eksperymentach, że im większa jest rozbieżność pomiędzy tym jak siebie postrzegamy a jacy chcielibyśmy być tym silniejsze i częstsze emocje negatywne, silniejsze tendencje do stanów depresyjnych, mniejsze zadowolenie z życia. Wynika to z faktu, że w naszej głowie pojawia się niesforny chochlik podpowiadający nam dużo głupstw. Że nie powinniśmy, że nie wypada, że się do czegoś nie nadajemy, że jesteśmy za niscy, grubi, chudzi, mamy za krótkie nogi, za długie stopy żeby się ubierać tak jakbyśmy chcieli. To jest nasza podświadomość, która gra w jednym zespole z kompleksami i skrzywionym obrazem siebie. Im bardziej się jej poddajemy, tym bardziej ukrywamy w sobie to jacy chcielibyśmy być.

Argumentów za tym, dlaczego nie powinniśmy wyglądać tak a nie inaczej w naszej głowie zawsze jest masa. Natomiast przeciwko nim jest tylko jeden kontrargument. TO WSZYSTKO TO BZDURA! Bzdura! Te wszystkie bzdury budują w nas tak silny mur oddzielający nas od tego jacy chcielibyśmy być, że często nawet nie podejmujemy prób rozwalenia go, żyjąc w przekonaniu, że to co widzimy w lustrze to prawda. Nie. W lustrze widzimy to co, nasz skrzywiony obraz siebie chce żebyśmy widzieli. Oczywiście działa też to w drugą stronę, niektórych skrzywiony obraz siebie pokazuje im w lustrze chodzący ideał, ale o tym może innym razem ?

Nie chodzi o to żeby wyglądać jak Gwiazda, ale o to żeby czuć się jak gwiazda. Jak gwiazda grająca pierwszoplanową rolę w filmie, który jest waszym życiem.

Stacy London, znana stylistka, zajmująca się tematyką wpływu ubioru na poczucie własnej wartości, ma jedną fantastyczną dewizę „Jeśli kochasz jakąś część swojego ciała, nigdy jej nie ukrywaj”. I nie chodzi o to, że prawdopodobnie ta część ciała skoro ją lubimy, to za pewne jest atrakcyjna, ale o to, że uwydatniając ją, my będziemy czuć się atrakcyjniejsi, wzrośnie nasze poczucie własnej wartości a to jest pierwszy krok to naszej zmiany nie tylko zewnętrznej ale i wewnętrznej. To jest pierwszy krok w walce ze skrzywionym obrazem siebie i pierwszy krok przybliżający nas realnych do tego wizerunku nas idealnych, który mamy w głowie.

Zmiana wizerunku jest procesem. Procesem, który zachodzi nie w wyniku zmiany wyglądu, ale w wyniku współgrania poszczególnych etapów zmiany wyglądu ze zmianami, które zachodzą w nas za ich pośrednictwem.Tor jaki przybiera nasza przemiana jest kierowany przez nas samych a jedynie wspomagany przez profesjonalistów jak fryzjer, stylista czy kosmetyczka. Dlatego nie ufam tym wszystkim “Metamorfozom”. Nie wierzę, że ubranie Pani Kazi, która prowadzi kiosk, w sukienkę, szpilki, zmienienie jej koloru włosów i umalowanie a następnie zrobienie jej profesjonalnej sesji, odniesie trwały efekt. To jest nie możliwe. Dlaczego? Z prostego powodu. Pani Kazia, wróci do domu z podniesionym poczuciem własnej wartości, jednak na drugi dzień już nie założy szpilek tylko wróci do swoich adidasów sprzed metamorfozy, nie założy sukienki tylko wciśnie się w jeansy sprzed metamorfozy, a nową fryzurę zepnie w kucyk, bo tak jej wygodnie. Rok później”Metamorfoza” będzie tylko miłym wspomnieniem nie mającym nic wspólnego z tym jak będzie wyglądać. A wystarczyłoby nie zmieniać Pani Kazi w Panią dyrektor, a pokazać Pani Kazi jak może wyglądać super codziennie, w swoim prawdziwym życiu. Pokazać jej jak się ubrać tak by czuła się najpiękniejszą Panią Kazią pod słońcem. Nauczyć ją jak pracować nad swoim wizerunkiem i nad sobą, zamiast pokazywać jak układać loki, które w najlepszym wypadku zrobi po raz kolejny na wigilię.

Dlatego właśnie, aby wyglądać tak jak chcemy, aby być tacy jak chcemy trzeba sobie dać czas. Czas na to by każdy krok metamorfozy był zgodny z tym jacy jesteśmy, z tym jak wygląda nasze życie i czas na to by zakorzenił się w nas a nie tylko w naszej szafie. Ilość tego czasu zależy od tego jak silny jest mur w naszej głowie.

Oczywiście proces zmiany nie ma końca, a nasze “idealne ja” zmienia się wraz z nami podczas całego naszego życia. W wieku lat 30 widzimy siebie idealnego zupełnie inaczej niż 10 lat wcześniej czy za 10 lat. Jednak samo uświadomienie sobie tego wszystkiego co opisałam Wam powyżej jest gigantycznym krokiem w stronę pracy nad sobą, zarówno pod względem wewnętrznym jak i zewnętrznym. A każdy krok, który zmniejsza Waszą różnicę między “Ja realnym” a “Ja idealnym” jest nie tylko krokiem w stronę otworzenia się na dokonanie zmian w swoim wyglądzie ale przede wszystkim krokiem w stronę dobrego samopoczucia i samozadowolenia.

Bo przecież wszyscy wiemy, że “Droga jest celem…”

Share on Facebook0Tweet about this on TwitterEmail this to someone

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close