Nazwisko po ślubie: podwójne czy po mężu? Dziwolągi vs niewolnice

– Pani nazwisko?
– Mróz. Hmmmm… a w zasadzie Kajstura. Chociaż… właściwie to Mróz – Kajstura.

Ten dialog miał miejsce trzy dni po moim ślubie, kiedy przyszło mi wypełniać urzędowe formalności. Było to też moje pierwsze zetknięcie ze swoim własnym nazwiskiem – nowym i w dodatku dwuczłonowym. Takim, które wraz z mężem przyjęłam do swojego życia na dobre i złe, w zdrowiu i w chorobie, w szerszej i węższej rubryczce do podpisania, pod każdą umową, konspektem i potwierdzeniem odbioru. I żyje nam się całkiem dobrze, choć ostatnio przeczytałam, że właściwie to jestem… dziwolągiem.

Ślubuję ci miłość, wierność i… nazwisko?

Jak obyczaj stary każe, to żona przyjmuje nazwisko męża. Dlaczego? Przed oczyma od razu stają mi obrazy z adaptacji filmowych pozytywistycznych powieści, gdy tuż po ślubie dziewczyna opuszcza rodzinny dom. Rozstanie jest łzawe i trudne, bo dziewczę zaczyna nowe życie, z dala od ojcowizny, mamy i taty. Staje się „własnością” męża, zamieszka w jego domu, on będzie ją utrzymywał, jemu będzie rodzić dzieci, które będą nosić jego nazwisko. Takie, w Polsce wciąż mocno zakorzenione, tradycje nie są już tak oczywiste w innych europejskich krajach. Włoszki, Hiszpanki czy Portugalki po ślubie pozostają przy swoim nazwisku, natomiast ich dzieci przyjmują nazwisko ojca albo obojga rodziców.

Tyle obyczajów. Statystyki mówią, że obecnie blisko jedna trzecia kobiet ślubujących miłość, wierność i uczciwość małżeńską decyduje się na nazwisko dwuczłonowe, jeden procent to żony, które pozostają przy swoim rodowym mianie, a reszta opowiada się za tradycyjnym rozwiązaniem, zmieniając godność na mężowską. Jak komentuje to jedna z forumowiczek: „Przyjęcie nazwiska męża to niewolnicza mentalność”. Inna z kolei stwierdza: „Kobiety dwojga nazwisk to przeważnie jakieś dziwolągi i gdy widzę, że ktoś się tak nazywa czy podpisuje, to już czuję się do niego uprzedzona”.

Idąc tropem tych kontrowersyjnych stwierdzeń, postanowiłam przeprowadzić małe badania i sprawdzić, ile w moim otoczeniu jest „niewolnic” a ile „dziwolągów”. Przeanalizowałam sto osiemdziesiąt nazwisk kobiet zamężnych. Okazało się, że tradycyjnego wyboru dokonało aż sto czterdzieści osiem pań, doszukałam się trzech przypadków, w których żona została przy swoim nazwisku panieńskim. W charakterze ciekawostki potraktuję mężczyznę, który przyjął godność swojej żony. Natomiast dwadzieścia dziewięć mężatek nosi nazwiska dwuczłonowe, a więc stanowią one zaledwie szesnaście procent mojej próby badawczej. Czyli… jest nas mniej.

Po co sobie utrudniać?

„W mojej pracy bardzo dużo koleżanek nosi nazwiska dwuczłonowe. Ja sama zastanawiałam się, jak chcę nazywać się po ślubie. Nazwisko mojego męża jest krótkie, podobnie jak moje imię, wydawało mi się, więc, że będzie to brzmiało dziwnie. To właśnie ze względów brzmieniowych zdecydowałam się rozdzielić krótkie imię i krótkie nazwisko męża nieco dłuższym nazwiskiem panieńskim” – opowiada Lidka.

Względy estetyczne wchodzę w grę także wtedy, kiedy nazwisko wybranka wydaje się brzmieć zabawnie.

Tak było w przypadku Eweliny:
– Z jednej strony nazwisko męża, co tu dużo kryć, po prostu mi się nie podobało. Z drugiej strony – tradycja, no i fakt, że zakładamy wspólną rodzinę. Dodatkowym argumentem było to, że mój mąż miał już na swoim koncie pewien dorobek zawodowy i jego nazwisko w branży „coś mówiło”. Nie wchodziło, więc w grę przejęcie mojego nazwiska. Dlatego też postanowiłam, że będę nazywać się dwuczłonowo – relacjonuje.

Oprócz względów estetycznych, pojawiają się także powody emocjonalne. Bywa, że kobiety są bardzo związane ze swoją „panieńską” rodziną i nie wyobrażają sobie, że miałyby nagle pozbyć się nazwiska, z którym utożsamiały się przez całe życie: „Miałam wrażenie, że przyjęcie nazwiska męża to takie symboliczne oddanie się i jakby „wypisanie” z rodziny. Wiem, że może to brzmieć głupio, ale potrzebowałam takiego symbolu przynależności. Dodatkowy argument był taki, że przywiązuję się do różnych rzeczy i nie chciałam pozbywać się na zawsze panieńskiego nazwiska. Po prostu je lubię i wielu znajomych zwracało i zwraca się do mnie po nazwisku. Podoba mi się jego żartobliwość i pewna dwuznaczność, no więc teraz, oprócz dwuznaczności, mam też dwuczłonowość i jest mi z tym naprawdę dobrze” – dodaje z uśmiechem Beata.

Podobnie wybór dwuczłonowego nazwiska motywuje Agnieszka: „Niedługo wychodzę za mąż i będę nosiła nazwisko swoje i męża, dlatego, że jestem przywiązana do nazwiska panieńskiego, nie chcę się go pozbywać”.

Z kolei u Iwony decydujące były względy zawodowe: „Chciałam uniknąć po ślubie sytuacji, w której, np. pisząc służbową notatkę i podpisując się pod nią, będę musiała się tłumaczyć, że „ja to ja”. Nie każdy przecież od razu wiedział, że wyszłam za mąż. Gdybym nosiła tylko nazwisko męża, byłoby to dla mnie utrudnienie, choć niektórzy w żartach narzekają na to, że mam dwa nazwiska, bo – jak mówią – „nie mieszczę im się w żadnej rubryce””.

Nie każdej potrzebny dywiz

A co na to zwolenniczki tradycyjnych rozwiązań? Na forach internetowych często pojawiają się wypowiedzi w stylu: „Razem zaczynamy coś nowego, tworzymy wspólną rodzinę, więc nazwisko również powinno być wspólne”.

Podobny wydźwięk mają argumenty kobiet, które wychodziły za mąż w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych – nie widziały powodu, żeby „wydziwiać” i dodatkowo utrudniać życie dzieciom. Wśród argumentów pojawiają się także względy estetyczne: „Nasze dwa nazwiska razem brzmiały dziwnie, po prostu do siebie nie pasowały” – wyjaśnia Marzena. Czym innym kierowała się Dominika: „Przede wszystkim ciekawiło mnie, jak będę czuła się po tylu latach, przedstawiając się nowym nazwiskiem, nazwiskiem męża. Taki życiowy eksperyment”. Przyznaje jednak też, że względy praktyczne również nie były bez znaczenia: „Nasze nazwiska są średniej długości, razem stanowiłyby już przydługi człon, co po prostu nie brzmiałoby dobrze”.

Dwa nazwiska nosić każdy może?

Teoretycznie – tak. Tylko czy każdy powinien? Powody są różne: praktyczne, estetyczne, emocjonalne, zawodowe czy związane z potomstwem. Wadą godności dwuczłonowej jest z pewnością fakt, że podpisywanie się może trwać nieco dłużej, zwłaszcza, jeśli obydwa nazwiska są długie. Ale istnieją także inne warunki, które sprawiają, że – choć para dobrana idealnie – to duet dwóch nazwisk zgrzyta. Co więc mieć na uwadze?

1. Idealnie brzmi i wygląda nazwisko, w którym jeden z członów jest krótszy, a drugi dłuższy – nie jest to oczywiście konieczny wymóg, ale krótkie nazwisko na końcu jest świetne pod względem artykulacyjnym, podkreśla i domyka całość.

2. Dwa człony nazwiska nie powinny się rymować, bo mogą brzmieć zabawnie. Przykładem niech będzie bohaterka serialu „Czterdziestolatek. 20 lat późnej” kreowana przez Emilię Krakowską inżynier Halina Małecka – Klecka.

3. Należy zwrócić uwagę na to, jaką znaczeniową całość tworzą oba nazwiska. W Internecie można znaleźć dowcipy wykorzystujące takie gry słowne. Wśród najłagodniejszych wymienić można godność pani Kanarek – Kwiatek czy Bogumił – Piesio. Niebezpieczne są zestawienia nazwisk będących powszechnie używanymi nazwami np. czynności, stanów, cech, rzeczy. Zofia Słodko – Kwaśny, Agnieszka Styczeń – Luty, Marta Szczęśliwy – Mruk czy Barbara Mróz – Lato zwracają na siebie uwagę i należy się z tym liczyć. Z tego powodu pani Bez niekoniecznie chciałaby „być dwuczłonowa” po ślubie z panem Mózg.

4. Ważne są także względy praktyczne, czyli długość nazwisk i imienia. Jeżeli dziewczyna przez całe życie była Małgorzatą Nowakowską, to niewielkim utrudnieniem będzie przyjęcie jako drugiego nazwiska Maj. Ale już pani Małgorzata Nowakowska – Dobrowolska będzie musiała mieć więcej czasu na złożenie podpisu.

5. Dobrze od razu rozstrzygnąć kwestię tego, jakie nazwisko nosić będą dzieci. Takie są zresztą wymogi formalne przy zawieraniu małżeństw. O ile nazwisko dwuczłonowe u kobiety już nie dziwi, o tyle dziesięciolatek może nie być zadowolony, że jego przyjaciel to Kubuś Nowak, a on jest Piotrusiem Jankowskim – Olech.

Nie martw się, panno młoda!

To ogólne zasady, ale jest jedna najważniejsza zależność. Z nazwiskiem powinnaś po prostu dobrze się czuć. To ono niejako Cię firmuje i symbolizuje przez całe życie. Jeśli więc nie będzie Ci przeszkadzało, że zmieniasz trzyliterowe nazwisko panieńskie na trzynastoliterowe po mężu albo jeżeli nie masz problemu z tym, że Twoje dwa nazwiska liczą po dziewięć liter, a w dodatku masz na imię Katarzyna, jeśli nie irytuje Cię, że w Twoim dowodzie dwa człony się rymują, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak było.

Pamiętaj również, przyszła panno młoda, że kolejność nazwisk jest dowolna – zwykle pierwsze jest rodowe, drugie po mężu, ale może być na odwrót. Wiedz także, że to nie dywiz (lub jego brak) zadecyduje o tym, czy Wasze małżeństwo będzie udane czy nie. Bo pewnie masz w swoim otoczeniu jakąś dwuczłonową „niewolnicę” oraz „dziwoląga” z nazwiskiem po mężu. Ja pozdrawiam te, i te. A łącznik w dowodzie – polecam! Mróz – Kajstura.

Share on Facebook0Tweet about this on TwitterEmail this to someone

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close