Trudna sztuka monogamii – warto?

Związek z jedną osobą jest w nas głęboko zakorzeniony, powtarzamy w ten sposób wzorzec diady, relacji, jaką mieliśmy z każdym z rodziców. Dużo mówi się o tym, że obserwujemy ich razem, jako parę, i to prawda, ale większą rolę odgrywa relacja dziecka z matką i ojcem z osobna. Przez to w dorosłym życiu dążymy do prawdziwej bliskości, intymności, jakie możemy osiągnąć tylko w relacji z jedną osobą naraz.

Jednak stały związek to też mnóstwo ograniczeń?

Oczywiście. Ktoś wchodzi z butami, dosłownie i w przenośni, do naszego domu oraz życia. Czasem chcemy czegoś innego, ale podejmujemy decyzje uwzględniając preferencje partnera.

Gdzie jest granica pomiędzy kompromisem, a rezygnacją z siebie?

Otóż to bardzo cienka nić. Indywidualna w każdym przypadku, nie da się tego fenomenu opisać na konkretnych przykładach. Wszystko zależy od tego, na ile coś jest dla nas istotne. Z rzeczy naprawdę ważnych, choćby nawet wydawały się błahe, nie powinniśmy za żadne skarby rezygnować. To nie posłuży ani nam ani związkowi, będzie podkopywało jego sens. Związek nie powinien być siecią ograniczeń, tylko wspólną przestrzenią, w której będziemy się wzajemnie wzbogacać o nowe doświadczenia czy spojrzenie.

Naturalną koleją rzeczy my i nasz partner to dwa osobne byty, dwie osobowości, dwa temperamenty, różne potrzeby i pragnienia. I świetnie, bo różnice podtrzymują nasze zainteresowanie. To dziwne, jak wiele osób o tym zapomina marudząc, że partner nie lubi, nie chce tego samego co one.

A co z kompromisem?

Jak mawiał genialny psychoterapeuta par, Andrzej Wiśniewski, kompromis jest przeważnie zgniły. Bo kto będzie szczęśliwy, jeśli obie strony spotkają się „pośrodku” tego, co chcą? Nikt, Bo nikt nie dostanie wtedy tego, co chce. Umiejętność bycia w związku wiąże się z tym, że czasem zrobimy coś dla swojego partnera, na co nie mamy ochoty. A partner powinien nam za to podziękować, a nie traktować tego jako coś oczywistego.

Dużo tego…

Jest tego jeszcze więcej. To naturalne, że po jakimś czasie przyjdzie kryzys. Pożądanie osłabnie, nadejdą konflikty, czasem burze. Bliski związek to ogromna intymność, widzimy partnera w lepszych i gorszych nastrojach, momentach. Nie da się w tak bliskiej relacji, mieszkając, żyjąc ze sobą, utrzymać „pozorów”.

Czyli czego?

Na początku związku mamy zawsze nienaganną prezencję, ciuchy, makijaż, dużo się śmiejemy i żartujemy. A prawdziwe życie to też spadki nastroju i energii, złość, która jest jedną z podstawowych emocji, bezsilność czy popełnianie błędów. I na pewno nie stroje czy wytworne kolacje.

Żyjemy w czasach seryjnej monogamii?

Można tak powiedzieć. Rozstania i rozwody są bardzo popularnym zjawiskiem. Dzieje się gorzej, związek przestaje sprawiać przyjemność, zaczynają się problemy – zawijam żagle i odpływam. Do innego portu. Tam na pewno będzie lepiej. Nic bardziej mylnego. Jeśli ktoś pod wpływem pierwszego kryzysu w relacji podejmuje decyzje o odejściu, to mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, że kolejny związek również się tej osobie nie uda. O związek trzeba dbać, tak naprawdę im dłużej w nim jesteśmy, tym bardziej. A ludzie robią odwrotnie. Na początku cyrk – kolorowo, ekscytująco, staramy się do granic możliwości, a potem nagle zaczynamy traktować kogoś jako pewnik, bo „już go mamy”, bo ślub, bo dzieci, bo wspólny kredyt. Skala rozwodów pokazuje jedno – ludzie nie potrafią o siebie zabiegać, a w obliczu kryzysu walczyć.

Podobno człowiek nie jest z natury monogamiczny…

Popęd ludzki z natury nie jest. Normalną rzeczą jest to, że możemy go odczuwać w stosunku do innych osób, nie tylko do partnera. Jesteśmy zwierzętami, ale jednak specyficznymi. Jako ludzie wyróżniamy się tym, że poza popędowością dążymy do relacji. A podstawowy rodzaj relacji to relacja w parze.

To co takiego daje nam monogamia, że potrafi wygrać nawet z wrodzonym popędem?

Często jednak przegrywa, co pokazuje statystyka zdrad małżeńskich. (śmiech) A co daje? Poczucie bezpieczeństwa, spokój ducha. Prawdziwą bliskość, jaka jest możliwa tylko w stałym związku, budowaną latami. Poczucie bycia akceptowanym mimo swoich wad. Tylko odkrywając przed kimś swoje prawdziwe ja, w różnych sytuacjach, możemy powiedzieć, że jesteśmy z tą osobą w prawdziwej, autentycznej relacji. W innych relacjach, w pracy, przy znajomych niestety często udajemy. Monogamiczny związek to też intymność, która jest czymś wyjątkowym. Zwłaszcza w tych czasach, kiedy wszystko dookoła pędzi, prawdziwie bliska relacja jest bardzo cenna. Niestety, często to tempo przekładamy też na sferę związków, pędząc co rusz do kolejnego portu, w którym na pewno będzie lepiej, piękniej…Nie wiedząc, ile być może nas omija w tym, z którego odpływamy.

Share on Facebook0Tweet about this on TwitterEmail this to someone

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close