Cała prawda o higienie emocjonalnej

Kojarzycie robota sprzątającego, który po odpowiednim zaprogramowaniu, samodzielnie odkurza podłogi w całym mieszkaniu? Jego bardziej zaawansowana wersja posiada również opcję mycia posadzek. Mimo tego, że własnoręczne wykonanie wymienionych czynności wcale nie wymaga nadludzkiego wysiłku i nie jest szalenie czasochłonne, ludzie inwestują kilka tysięcy złotych w maszynę, która przejmie od nich obowiązki związane z czystością przestrzeni życiowej. Jesteśmy zdolni do takiego wydatku, ponieważ od najmłodszych lat uczy się nas tego, abyśmy wiedli higieniczne życie. Rodzice wyrabiają w nas nawyk regularnych kąpieli, mycia zębów i dbania o porządek w pokoju. Wśród tych wszystkich lekcji, jedna zostaje permanentnie nieodrobiona – nauka dbania o higienę emocjonalną.

Higiena emocjonalna – co o niej wiemy?

Według definicji, higiena emocjonalna to zbiór zachowań, których świadome stosowanie ma na celu ochronę zdrowia psychicznego. Profilaktyka związana z tym zagadnieniem jest dziś częścią działań wykorzystywanych w medycynie i psychologii, choć kilkaset lat temu, tak samo jak kwestie chorób psychicznych, był to temat tabu, który wzbudzał strach i niezrozumienie.

Pierwotnym zamysłem higieny emocjonalnej nie była profilaktyka, lecz leczenie osób po ciężkich urazach psychicznych. Dwudziesty pierwszy wiek stał się erą społeczeństwa industrialnego. Szybki postęp techniczny, charakterystyczny dla trwającego stulecia przyczynił się do rozwoju wielu dziedzin nauki, między innymi nowoczesnej medycyny. Rozpowszechnienie środków medycznych oraz narzędzi diagnostycznych, to tylko niewielki procent czynników poprawiających jakość życia i zwiększających jego długość. Oprócz wnętrza naszego organizmu, lekarze zaczęli zaglądać również do środka naszej głowy. Choć na świecie tematyka związana z zaburzeniami lękowymi, czy nerwicowymi stała się kwestią szeroko omawianą, to w Polsce narastające przez wiele dekad stereotypy sprawiają, że wizyta u terapeuty uważana jest za fanaberię na miarę świata celebrytów.

Teoretycznie społeczeństwo zaczyna być coraz bardziej otwarte na rozmowy o swoim stanie psychicznym, czego dowodem są wyniki przeprowadzonego przez EZOP raportu, dotyczącego zdrowia psychicznego Polaków. Jak możemy wywnioskować z badania, ponad 40% naszych rodaków ocenia swoje zdrowie psychiczne, jako bardzo dobre, a niemal 30% uważa, że jest ono doskonałe. Tylko trochę ponad jeden procent respondentów przyznało się do osłabienia tej dziedziny zdrowia, choć jednocześnie prawie każda osoba biorąca udział w badaniu wspomniała o okresie życia, w którym zmagała się z silnymi obawami, fobiami, czy buntem.

Raport zdrowie psychiczne polaków

Czy przytoczony raport, to faktyczny dowód na to, że pod względem emocjonalnym Polacy zaczęli żyć higienicznie? Czy doskonała, lub bardzo dobra kondycja psychiczna społeczeństwa, jest wynikiem regularnego stosowania praktyk zmniejszających prawdopodobieństwo zachorowania? Niestety, jak przedstawia dalsza część badania, niemal połowa biorących w nim udział osób wyraziła swoją obojętność, lub niechęć wobec tematyki zdrowia psychicznego. Ponad 17% uczestników dodało, że choroby psychiczne budzą w nich lęk znacznie większy, od tego wywołanego dolegliwościami zagrażającymi życiu. Wniosek płynący z uzyskanych statystyk obrazuje nam, jak niewiele uwagi poświęcamy swojemu wnętrzu. Biorąc za przykład gabinety terapeutyczne, możemy zauważyć, że stały się one miejscami łatwo dostępnymi, jednak korzystanie z pomocy specjalisty, z nielicznymi wyjątkami, jest dziś domeną jedynie konkretnych środowisk.

Czym skutkuje brak higieny emocjonalnej?

Wszyscy rozumiemy, jakie mogą być skutki trybu życia, który nie jest higieniczny pod względem fizycznym. Brak zrównoważonej diety, stosowanie używek, niechęć do uprawiania sportu – każdy z tych czynników wpływa na spadek kondycji, oddziałując jednocześnie w realny sposób na stan zdrowia naszego organizmu. Według najnowszych doniesień, również impulsy związane ze stanem emocjonalnym człowieka, mogą mieć negatywny wpływ na jego zdrowie fizyczne.

W samej definicji słowa emocja wyszczególniony został fakt, iż wywołuje ona fizjologiczne zmiany związane z doświadczeniem danego zdarzenia. Jak wykazują badania, w przypadku negatywnych emocji wspomniane zmiany, to przede wszystkim spadek odporności, który staje się przyczyną dla 80% dolegliwości powodowanych stresem. Podłożem osłabienia układu immunologicznego jest szereg reakcji neurofizjologicznych i neurohormonalnych, takich jak wzmożone wydzielanie kortyzolu. Wysokie stężenie tego hormonu zmniejsza zdolność organizmu do produkowania przeciwciał, poprzez redukcję ilości białych krwinek. Lista chorób, których rozwojowi sprzyjają złe emocje jest długa, jednak najczęściej słyszymy o tym, że żyjąc w stresie narażamy się na cukrzycę, miażdżycę, zwały i nowotwory. Dodatkowo nerwowy tryb życia wspomaga rozwój wszelkich dolegliwości wnikających z autoagresji organizmu (Hashimoto, reumatyczne zapalenie stawów).

Jak żyć higienicznie (nie tylko fizycznie)?

Diagnoza społeczeństwa zdaje się być jednoznaczna – wobec naszego stanu emocjonalnego w większości przypadków pozostajemy ignorantami. Samo dostrzeżenie tego problemu nie wystarczy, aby uleczyć wnętrza Polaków, dlatego świadome wprowadzenie w życie zachowań sprzyjających higienie emocjonalnej jest niezwykle istotne. Jakie działania są zatem kluczowe w dążeniu do psychicznego dobrostanu?

– BĄDŹ AKTYWNY – W procesie osiągania psychoemocjonalnej równowagi również nasze physis nie może zostać pominięte. Codzienne zdarzenia, zarówno te pozytywne, jak i negatywne kumulują w nas energię, a jej jednostronne rozładowywanie każdorazowo wiąże się z negatywnym wpływem na zaniedbaną sferę. To istotne, abyśmy aktywność umysłową uzupełniali zajęciami czysto fizycznymi. Wystarczy jedynie 150 minut ćwiczeń tygodniowo, aby z ciała, wraz z potem wydostały się szkodliwe toksyny, a w dotlenionym mózgu powstały nowe neurony Proces ten, oprócz zapewnienia dobrej formy, pozwala na zachowanie wyższej sprawności intelektualnej.

– MÓW O ZŁYCH EMOCJACH (nie tylko o tych dobrych) – Nagromadzenie negatywnych odczuć działa na umysł niczym trucizna. Szkody zachodzą dwutorowo – po pierwsze, chowanie urazy sprawia, że pod wpływem naszej wyobraźni konflikt urasta do rangi wielkiego problemu; po drugie, milcząc na niewygodne dla nas tematy odbieramy sobie możliwość uzyskania pomocy, lub wywalczenia zmian. Dlatego właśnie, kiedy czujemy, że dana osoba lub sytuacja przekroczyła nasze granice, nie unikajmy wyrażenia jasnego komunikatu, w którym wyraźnie ulokujemy słowo „JA”. Dzięki takiemu zabiegowi przyczyna naszego samopoczucia zostanie precyzyjnie określona, a dla odbiorcy zrozumiałe będzie nasze stanowisko wobec konkretnego zdarzenia, czy zachowania.

– MYŚL POZYTYWNIE – Sposób, w jaki odbieramy otaczający nas świat, oparty jest na schematach, które wypracowaliśmy już w okresie dzieciństwa. Bywa tak, że za sprawą pesymistycznych opiekunów, lub środowiska, w którym dorastaliśmy, sami tracimy różowe okulary. Niezwykle łatwo jest zachęcać do udziału w popularnym nurcie „stay positive”, jednak o wiele trudniej jest się do niego przyłączyć. Aby uprościć sobie to zadanie, nie należy odnajdywać w sobie euforycznego optymisty. Z pomocą przyjdzie nam zrównoważony realizm. To dzięki realistycznemu spojrzeniu na rzeczywistość, uda się nam dostrzec, że w pozornie patowej sytuacji często kryje się wiele szans.

– BĄDŹ SAMOKRYTYCZNY – Sytuacja, w której zawodzimy siebie samego, to idealna pożywka dla stresu i stanów depresyjnych. Uniknięcie rozczarowań związanych z własnymi zdolnościami jest niezwykle łatwe – wynika ono z autokrytycyzmu. Podejmując się jakiegokolwiek przedsięwzięcia, powinniśmy mierzyć siły na zamiary. Możemy dokładnie zaplanować rowerową podróż dookoła świata, nie mamy jednak szans na powodzenie tej misji, jeśli brakuje nam kondycji i samozaparcia. Nie czyńmy z siebie DonKichota, próbujących pokonać wiatraki. Zostawmy słońce w spokoju, a zamiast motyki, jako oręż pochwyćmy nasze realne umiejętności. Dopiero wiedząc, na co naprawdę nas stać, zyskamy szansę na odniesienie sukcesu.

Wyobraźcie sobie, że stoicie przed wyborem – możecie dostać kilka tysięcy złotych na sprzęt, dzięki któremu, niemal bez kiwnięcia palcem podłogi w waszym domu będą lśniły czystością; możecie również, zamiast dużej kwoty, otrzymać pakiet umiejętności psychospołecznych, w ramach których posprzątany zostanie Wasz umysł. W obu przypadkach korzyści płynące z podjętej decyzji są precyzyjnie określone. Żadna z opcji nie wiąże się z ryzykiem otrzymania kota w worku. Mając zatem możliwość wyboru, którą kwestię uznalibyście za bardziej istotną?

Ja z całą pewnością wolałabym chwycić za mopa mając świadomość, że nad porządkami piecze sprawuje zdrowa głowa.

Share on Facebook0Tweet about this on TwitterEmail this to someone

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close